0
WojtekGA 3 lutego 2015 23:16
Oto krótka historia grudniwoego weekendowego wypadu do Portugalii, która początkowo miała być wycieczką do Brukseli.

1. Plany
Naszym wstępnym planem było uderzenie do Brukseli na dwa dni - pochodzenie po mieście, czekolady, frytki, piwo w Delirium i powrót do domu. Jeszcze we wrześnio udało się nam wyhaczyć bilety na Ryana w baaardzo atrakcyjnej cenie. Dojazd z lotniska i nocleg zostawiliśmy sobie "na później" czekając aż będziemy pewni wyjazdu. Niestety okazało się to błędem - ceny biletów CRL-Bruksela skoczyły do maksymalnych, nikt nie ogłaszał się na blablacar, a dodatkowo nie mogliśmy znaleźć taniego noclegu nawet przez coachsurfing czy trampolinn. Już mieliśmy odwołać wyjazd i zostać na weekend w Polsce, jednak...

2. "Może na dzień do Porto?"
...jednak zauważyłem, że da się kupić bilety do Santander i Porto w równie niskich cenach co z Polski do CRL (#pdk). Nadszedł najtrudniejszy moment: przekonanie reszty ekipy, że spanie na Charleloi to świetny plan. Nie dość, że większość grupy stanowiła płeć piękna - zazwyczaj mniej chętna do spędzenia dwóch nocy na lotniskach, to jeszcze musiałem kłamać że spanie w belgijskim "hubie" Ryana było podczas mojego poprzedniego pobytu tam bardzo wygodne ;) Na szczęście się udało i tak powstałą "jednodniówka w Porto" z CRL plus zwiedzanie belgijskiego miasta. Plan wyglądał następująco:
Dzień 1: Wieczorny przelot WMI-CRL, nocleg w hotelu na lotnisku przy 0 stopniach za oknem.
Dzień 2: Lot o świcie do Portugalii, zwiedzanie Porto, nocleg na lotnisku Porto
Dzień 3: Poranny lot do CRL, krótkie zwiedzanei miasta, lot do WMI.

Image

3. Co spakować?
Krótki poradnik co spakować do plecaka na taki wypad jeśli chcemy ograniczyć rzeczy do minimum
-Śpiwór (zajmował 80% plecaków)
-Jedzenie żeby nie wydać fortuny w Charleloi (zajmowało 10% plecaków)
-Ograniczona do minimum ilość ubrań (10%)
-szybkoschnący ręcznik z G... <tu miała być reklama sklepu> który zmieści się nawet w kieszeni spodni i sprawdza się w najbardziej ekstremalnych warunkach :D

4. Startujemy:
Podróż zaczęliśmy w Modlinie wieczornym lotem do CRL. Na szczęście tym razem udało się znaleźć fajne, wygodne miejsce leżące i nie było tłumów jakie spotkałem tam wcześniej. Noc była całkiem znośna, a lotnisko nawet ciepłe. Rano pobudka i udanie się do samolotu:
Image

No dobra, noc nie była znośna dla każdego (ktoś musiał pilnować komórek i aparatów ekipy :evil: ). Na szczęście udało się to odespać w samolocie, ponieważ trzy miejsca obok siebie były wolne 8-) Lot minął bardzo szybko - przed lądowaniem obudziła nas stewardessa i przyznać muszę, że miała wyczucie co do czasu, ponieważ tak wyglądał pierwszy widok po przebudzeniu:

Image

Na lotnisku kupiliśmy bilet dobowy i ruszyliśmy w kierunku miasta tramwajem, który przypomina metro. Na pewno jest to gratka dla fanów komunikacji miejskiej. Porto przywitało nas temperaturą 10 stopni. W dzień, głównie dzięki świecącemu slońcu, temperatura wzrosła do 20 stopni. Oj czuć było wiosnę ;)

Zwiedzanie zaczęliśmy od stadionu FC Porto, następnie przenieśliśmy się do centrum miasta aby skończyć dzień nad oceanem. Wieczorem wróciliśmy jeszcze do centrum:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Oczywiście nie mogło zabraknąć spaceru nad skalistym brzegiem oceanu (jeśli ktoś nie lubi piasku to urządzona jest promenada) oraz skosztowania najsłynniejszego produktu z regionu ;)

Image

6. Co robić w Porto?

Miasto zwiedziliśmy w jeden dzień, i to pomimo leniwego włóczenia się po uliczkach czy spędzenia dwóch godzin nad brzegiem oceanu.
Must see:
- dzielnica RIbeira
- Most Ponte Luis łączący Porto i Villa Nova de Gaia (to po drugiej stronie rzeki to już nie jest miasto Porto)
- budynki magazynowe w Villa Nova de Gaia
- Dworzec Kolejowy Sao Bento
- brzeg oceanu
- ulica Via Catarina od Bolhao do kościoła św. Ildefonsa
- charakterystyczne stare tramwaje
Must do:
- zjeść francesinhę - tost z dużą ilością mięsa (taki mięsny jeż w lepszej formie) zatopiony w sosie pomidorowo-piwnym
- skosztować wina
Dla chętnych polecam też wejście do oceanu. Temperatura odczuwalna podobna do bałtyku w majówkę więc da się wygodnie poruszać.

7 Powrót:
Wieczorem wróciliśmy na lotnisko OPO. Około godziny pierwszej przeszliśmy przez security. Obsługa zdziwiła się że ktoś w ogóle się pojawił o tej porze i przepuścili nas bez zbytniej kontroli.

W tym miejscu powinienem wstawić cały akapit na temat tego jak świetne jest lotnisko OPO. Przestronne, dostęp do internetu 30 minut sprawdzany tylko przez Cookies, darmowa woda do picia w przynajmniej kilku miejscach strefy airside, leżaki, prysznice (!, przydały się ;) ), przestronne pomieszczenia dla rodzin z dziećmi w których znajdziemy m.in. mikrofalówkę i wiele wiele innych zalet. A co najciekawsze nikt rano nie budzi śpiących. Jedyną wadą był brak ogrzewania - w nocy temperatura wewnątrz spadła do kilkunastu stopni. Nie bez przyczyny OPO wygrało w roku 2014 zestawienie na najlepsze lotnisko do spania.

8. Charleloi
Rano wsiedliśmy do samolotu do Belgii by tam spędzić kilka ostatnich godzin weekendowego wypadu. Niestety nie było już kolorowo: bilet z CRL do miasta to wydatek aż 5 euro w jedną stronę (cena z kapelusza). Dodatkowo cały dzień padało. Charleloi to miasto brzydkie (tylko kilka ładnych uliczek), bez życia (około południa jednak kilka osób powinno przechodzić).

Image

Żeby nie kończyć takim smutnym zdjęciem z Charleloi.....
Oto lepsza strona Belgii ;)

Image

9. Nie było punktu 5. ;)
michzak napisał:
Scrabble udało się zmieścić jeszcze do tych plecaków? No to ładnie :)

Sprzedają taką karcianą wersję mini 8-)
Image

Już nasza chwila gry ( i przejęcie podłogi przy jednym z gate'ów) wzbudziły zainteresowanie. A co dopiero jakby się rozkręcił i grał cały dzień !

Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

mnowakrgw 4 lutego 2015 09:55 Odpowiedz
Bardzo nietypowy kierunek na "jednodniówkę" - gratuluję pomysłu:)Odnośnie komunikacji miejskiej w Porto - bardziej opłacało się Wam kupić dobowy niż pojedyncze bilety na przejazdy? jakie były różnice cenowe?
mateo4242 4 lutego 2015 12:08 Odpowiedz
Jak cenowo Ci wyszedł ten wypad ? Ja tez myslalem o porto na kilka dni ale obecne ceny trochce duze
rockriderr 4 lutego 2015 12:54 Odpowiedz
Tramwaj przypominający metro? Jak dla mnie jest to takie niskobudżetowe metro, tam gdzie trzeba zjeżdża do podziemia, reszta trasy coś a'la szybki tramwaj.Co do Charleroi to się zgodzę - ciekawy dworzec kolejowy, dobre czekoladki i piwo i tyle :)ps. świetny widok z samolotu na Porto :)
wojtekga 4 lutego 2015 13:18 Odpowiedz
mnowakrgw napisał:Bardzo nietypowy kierunek na "jednodniówkę" - gratuluję pomysłu:)Odnośnie komunikacji miejskiej w Porto - bardziej opłacało się Wam kupić dobowy niż pojedyncze bilety na przejazdy? jakie były różnice cenowe?Kupiliśmy dobowy bo z uwagi na jeden dzień w mieście chcieliśmy być bardzo "mobilni". Bilet kosztował chyba 7-8 euro. 2x trasa lotnisko-centrum, 2x centrum-stadion, 2x centrum-ocean plus by wyszło nas więcej kupując jednorazówki.edit: http://www.metrodoporto.pt/en/PageGen.aspx?WMCM_PaginaId=16730Chyba ostatecznie kupiliśmy ten na 5 stref za 7,95, w informacji turystycznej na lotnisku.Niestety są pewne wady biletów dobowych:- trasę z centrum w kierunku oceanu nie można pokonać zabytkowym tramwajem. Na szczęście jest równoległa linia 500, obsługiwana piętrowymi autobusami - także ostatecznie chyba lepiej widokowo :P - nie działa na funikularOczywiście jeśli ktoś chce pojechać tylko do centrum to wystarczą mu dwa bilety jednorazowe z lotniska.mateo4242 napisał:Jak cenowo Ci wyszedł ten wypad ? Ja tez myslalem o porto na kilka dni ale obecne ceny trochce duzeNie wliczając biletów na samolot, wydaliśmy ok. 30-35 euro. Z czego najbardziej żałuję tych 10 wydany na bilet z lotniska do Charleloi ;) Na Porto poszło ok. 20 euro (8 bilet+4 obiad+3-4 za kawę i ogromne ciastko przy Aliados które godnie zastąpiło nam śniadanie+jakieś przekąski. Oczywiście do tego wino, ale jego ceny przypominają nasze dyskonty ).Jednak mieliśmy trochę przekąsek pochowanych w bagażu i kurtkach. Do tego kupowaliśmy "oszczędnie" czyli np. większy napój dla całej ekipy zamiast małych butelek itd., a na lotnisku w Porto ratowaliśmy się darmową wodą :lol: Rockriderr napisał:Tramwaj przypominający metro? Jak dla mnie jest to takie niskobudżetowe metro, tam gdzie trzeba zjeżdża do podziemia, reszta trasy coś a'la szybki tramwaj.Zwał jak zwał. Dla mnie tramwaj z uwagi na wysokość podłogi i wygląd składu. Do tego w Villa Nova de Gaia jeździ po ulicy. Ale faktycznie gdyby patrzeć tylko na trasę lotnisko-centrum-estadio dragao to wygląda to jak metro (wydzielone torowiska, tunel w centrum, tory razem z kolejowymi po wschodniej stronie).Rockriderr napisał:ps. świetny widok z samolotu na Porto :)Polecam! Szczególnie jak samolot podchodzi od strony południowej i wcześniej musi okrążyć miasto :mrgreen:Co by tu dodać....- jesli ktoś nie ma wygórowanych wymagań co do wyglądu restauracji to tanio francesinhę zje na rogu Belmonte i Joao Novo- jeśli ktoś na nabrzeżach Villa Nova de Gaia będzie szukał toalety to darmowa jest w parkingowcu na rogu Av. Ramos Pinto i R. Serpa Pinto ;)
ewaolivka 4 lutego 2015 13:33 Odpowiedz
Tez gratuluję pomysłu! A Porto tak fajne, że niestrudzenie czaję się na dobrą cenę w tym roku. Widok świetny-miałam taki sam, tylko nocny (niestety...) w czasie lotu z Eidhoven :)
michzak 4 lutego 2015 13:43 Odpowiedz
WojtekGA napisał: Z czego najbardziej żałuję tych 10 wydany na bilet z lotniska do Charleloi ;)Z drugiej strony... siedzieć tyle czasu na CRL? :PAle relacja bardzo udana, sam się czaję na cieplejsze kraje ;)
wojtekga 4 lutego 2015 14:01 Odpowiedz
michzak napisał:Z drugiej strony... siedzieć tyle czasu na CRL? :PAle relacja bardzo udana, sam się czaję na cieplejsze kraje ;)Jedna osoba wzięła karty i scrabble. Pogralibyśmy te kilka godzin ;) Poza tym na crl stało pianino. Zamiast stać przy gate, daliśmy pół godzinny koncert. A moglibyśmy dłuższy ;)
michzak 4 lutego 2015 14:08 Odpowiedz
Scrabble udało się zmieścić jeszcze do tych plecaków? No to ładnie :)
andrzejdz 4 lutego 2015 22:46 Odpowiedz
[quote="WojtekGA"] Z czego najbardziej żałuję tych 10 wydany na bilet z lotniska do Charleloi ;) Wczoraj miałem przesiadkę na CRL i ta drastyczna podwyżka za 15 min dojazd do centrum na 2 godz zniechęciła mnie. W planie miałem zjeść orginalne frytki i popić dobrym piwem. Ostatecznie frytki za 5 e w torebce ala popcorn kupiłem w budzie przy lotnisku i popiłem piwkiem za 2 e ze sklepiku, który tak jakoś schowany jest na samym końcu terminala. Inna sprawa,z tego lotniska pieszo nie ma wyjścia a jedyny bar w terminalu cenami powala z nóg. Pokazane piwo 0,3 na zdjęciu jest po 5,3 e
aniawu 13 lutego 2015 00:08 Odpowiedz
mnowakrgw napisał:Odnośnie komunikacji miejskiej w Porto - bardziej opłacało się Wam kupić dobowy niż pojedyncze bilety na przejazdy? jakie były różnice cenowe?Spać po nocach nie mogłam i znalazłam paragon za bilet - dobowy kosztował na lotnisku równo 7 euro.Takie scrabble fajna sprawa, tylko jakoś inni ludzie czekający na lot dziwnie na nas patrzyli... :)
juve 23 lutego 2015 21:43 Odpowiedz
No i jak widać Porto można oblecieć w ciągu jednego dnia ;) Gratuluję pomysłu na wycieczkę.
anulkax7 23 lutego 2015 22:19 Odpowiedz
Świetna konkretna relacja! Inspirujący pomysł na jednodniówkę na drugim końcu Europy :) Tylko rzeczywiście sporo tego spania na lotnisku :p Chociaż dobrze zareklamowałeś lotnisko w Porto, jeśli będzie mi kiedyś dane, to może i ja spędzę tam noc ;)