0
PoprostuKasia 21 lipca 2019 11:37
Na co dzień prowadzę popularnego bloga o podróżach po kraju, czasem wyrywam się jednak gdzieś dalej. Było pięknie więc wrzucam relację bo nie jest to szczególnie popularny kierunek dla Polaków, a przeczuwam że będzie. Dlaczego? Często można złapać tanie połączenia a Martynika to niesamowite krajobrazy, piękna pogoda i pyszne jedzenie.

Siedząc pewnego styczniowego wieczoru przed kompem natrafiłam na post fly4free o biletach na Martynikę z Paryża za 800zł. Szybka kalkulacja, dopasowanie terminu pomiędzy sesją, pracą a zakończeniem roku u syna i pyk – kupione. Od dziecka marzyły mi się Karaiby, miały dla mnie w sobie coś intrygującego. Byłam ciekawa rajskich plaż, klimatu, jedzenia – dosłownie wszystkiego. Większość osób odradzało bo to nieciekawa pogoda, czerwiec to już po sezonie, jest drogo na miejscu itp. Intuicyjnie jednak czułam że będzie warto.

To bardzo ogólny wpis, chce Wam podrzucić rozpiskę finansową oraz kilka fotek. Jakbym miała opisać wszystko od A do Z to nikt by nie dotrwał do końca tego wpisu, także zrobię jeszcze 2 bardziej szczegółowe posty na ten temat. Jeśli ktoś się zastanawia nad wyjazdem to mam nadzieję że tutaj trafi, bo wbrew pozorom nie ma zbyt wielu relacji.

Martynika to departament zamorski Francji, dlatego lecąc tam nie potrzebujemy nawet paszportu, wystarczy dowód osobisty. Ja profilaktycznie mam zawsze i to i to, na wypadek zgubienia jednego z nich. Położona jest w archipelagu Wysp Nawietrznych w Małych Antylach.

Wiedząc tylko tyle zdecydowałam się na zakup, potem zaczęłam czytać i planować wyprawę. Bilety do i z Paryża dorwaliśmy w promocji płacąc około 100zł w jedną stronę. W pierwszą lecieliśmy LOTem z Warszawy, a wracaliśmy z pięknego Beauvais już do domu, do Gdańska starym poczciwym wizzairem. Leciałam z mężem i moimi chłopakami w wieku 2.5 oraz 7 lat. Całość jeśli chodzi o bilety wyszła nam na 4 osoby (dzieciaki niestety już bez zniżek lub tylko kilkadziesiąt złotych na bilecie) to około 4 tysiące złotych. Po przeczytaniu informacji o wyspie zdecydowałam się na nocleg w trzech miejscach: 3 dni w spartańskich warunkach dżungli, 2 dni w w centrum wyspy i 2 na rajskim południu, już w normalnych warunkach z basenami. Przeglądałam oferty na airbnb oraz bookingu. Za całość dla 4 osób zapłaciłam około 2 tysięcy złotych (nie liczę dokładnie bo tu jakieś drobne różnice wynikające z przewalutowania itp). Lecieliśmy w czerwcu więc już po sezonie, na pewno w trakcie ceny są wyższe. Nie jest to pora huraganów, trafiliśmy kilka razy mini deszczyk ale temperatura ciągle wynosiła około 28 stopni.

Do Paryża polecieliśmy dzień wcześniej żeby trochę odpocząć przed długim lotem i na szybko coś zobaczyć. Paryż budżetowy zdecydowanie nie jest – zwłaszcza w czerwcu, jak ktoś liczy na tanią podróż niech dobrze wybierze daty żeby unikać noclegów. Pospacerowaliśmy, przespaliśmy się w hotelu, rano poszliśmy pod wieże Eiffela gdzie zrobiliśmy sobie piknik, potem wyruszyliśmy na lotnisko, Martynika wzywa. Lot na liniami level trwał 9h. Naczytałam się w internecie że linie nie zapewniają nic na pokładzie i rzeczywiście, trzeba zapłacić nawet za słuchawki. Warto pamiętać i mieć przy sobie swoje. Sam samolot jest jednak dość przestronny i nowy. Jest duży wybór filmów, ja w trakcie obejrzałam m.in. „Star is born” oraz „Bohemian Rhapsody”. Lądowaliśmy po godzinie 21 miejscowego czasu, przesunięcie czasu wynosi 6 godzin. Na miejscu wypożyczyliśmy samochód – dacia duster. Podróżowaliśmy w 5 osób bo dołączył do nas kolega. Na co dzień jeżdżę subaru foresterem więc odczuwałam dość dotkliwie słabą moc, niestety w połączeniu z drogami typu serpentyny góra i dół bywało ciężko. Wynajem kosztował nas 65 euro na tydzień, także nie wybrzydzam. Trafiliśmy na fajną wypożyczalnię, zdając auto zostawiłam w drzwiach portfel z dokumentami itp. Sami odwieźli mi go do punktu wypożyczalni na lotnisku. Zrobiliśmy w tydzień 650 km, paliwo kosztowało około 65 euro.

Czy Karaiby to tylko plażowanie? Zdecydowanie nie! W trakcie pobytu zwiedziliśmy wiele atrakcji: m.in. farmę bananów i ananasów, ogrody botaniczne, ruiny miasta Saint Pierre (w erupcji wulkanu zginęło tam 40 000 ludzi), destylarnie rumu, wulkaniczne plaże, nurkowaliśmy z żółwiami, zrobiliśmy trekking, kąpaliśmy się w wodospadach, morzu karaibskim oraz oceanie :). Martynika daje spore pole do popisu, niezbędne do zwiedzania jest wynajęcie auta bo komunikacja nie istnieje, ewentualnie można łapać stopa. Ogromną przygodą był również dla nas pierwszy nocleg, ale o tym już w następnym poście. Wrzucę osobny tekst o noclegach oraz atrakcjach na wyspie.

Sporo czasu zwiedzaliśmy, więc nie jedliśmy super regularnie. Zwykle rano robiliśmy szybkie zakupy w postaci owoców, croissantów, wody i ruszaliśmy w trasę. Obiad łapaliśmy w knajpach polecanych na tripadvisorze. Niestety większość restauracji poza sezonem jest zamykana po godzinie 15, mimo że w opisach mają zupełnie co innego. Więcej o kuchni kreolskiej, narodowej kuchni Martyniki, wrzucę we wpisie o atrakcjach.

Całość wyjazdu na wyszła nas około 10 tysięcy złotych na 4 osoby, czyli 2.500zł na głowę. Jak widać po fotach nie oszczędzaliśmy na atrakcjach. Wycieczki z biura kształtują się w cenach około 5-6 tysięcy zł BEZ WYŻYWIENIA na osobę. Promocje na te kierunki są dosyć często, zwykle szukam ich na fly4free lub wakacyjnych piratach. To jeden z moich najtańszych wakacyjnych wypadów. W stosunku do ceny uważam że jest to totalna rewelacja. Bardzo mi się podobało, Martynika ma swój urok choć nie ukrywam że moje serce mocniej bije jednak do Azji. W następnym wpisie nasz nocleg w dżungli oraz wszystkie atrakcje Martyniki.

Dodaj Komentarz