+3
sendmeasmile 28 grudnia 2015 18:55
Jedz, pij, edytuj i twórz!! Całość tu opisana ujęta w kilku artystycznych cięciach wprost z GoPro. Głośniej poproszę..




Wrocław - Berlin - Amsterdam
Pełzając po uliczkach Amsterdamu, wąchając kwiatki (od góry), unikając bicyklów wszelkiej maści, unikając zaciągania się oparami zieloności z przyulicznych szopów mamy już w tyle głowy synchroniczne podskakiwanie na karaibskich falach, wciąganie rum tum tum przez parasolkowate słomki i inne takie, z czym może ów Barbados się kojarzyć - co my wiedzieliśmy o nim? - no właśnie tylko tyle. Ale od początku.
Hotel w Amsterdamie - tuż przy lotnisku - polecam, jeśli lubisz te metalowe bestie. Ja mogę gapić się godzinami choćby w stojące na płycie. Ten widok zawsze zwiastuje przygodę, także Airport Hotel Amsterdam - great! Obiektyw przez okno i pstryk:

,

Amsterdam jaki jest, każdy widzi - jak powiedział klasyk - piękny, urzekający, chłodny w kwietniu, przepełniony międzynarodowym piwem i pysznymi serami, trzeba mieć mapę, bo z poziomu 183 cm można się jednak pogubić w zawiłościach kanałów i kanalików. Można oczywiście zatknąć korbę w tramwajowe tory i dojdziesz do centrum, ale po co trafić do Teleexpressu?

,

Uroki tej pięknej stolicy poniżej wprost z mojego amatorskiego lustra. Na koniec koniecznie odgonić miliardy turystów wdrapujących się na I amsterdam i fuera dalej, bo przygoda czeka!!

, , , , , ,

Amsterdam - Londyn - Barbados

Lot z Holandii na Barbados miał "krótki" transfer w Londynie, gdzie rezyduje kuzyn żony - krótkie, nocne odwiedziny u rodziny, której się nie widziało jakiś czas zakończyło się na środku Atlantyku - przynajmniej dla niektórych.. Kto zostawił telefon w mieście królowej? No kto?
Virgin Atlantic okazały się wygodne, profesjonalne i och i ach - polecam, bo warto.
Nowiutkie A330 prześmignęło przez Atlantyk z klasą.

,

Welkom in Barbejdos!! Pachnie, ciepło, lekkie chmurki, ale co to za język? Ni to inglisz, ni nic innego, no niby inglisz, ale mucio different.. Po kilku dniach człowiek się przyzwyczaja, ale zderzenie z lokalsami jest zaskakujące na początku. tak czy owak Bajans są baaardzo mili, wyrozumiali, również proszą o wyrozumiałość, chyba zdając sobie sprawę z faktu, że reszta świata języka angielskiego może mieć drobne kłopociki ze zrozumieniem "narzecza" lokalnego. Brzmi pięknie, ale gdy dwoje z nich rozmawia ze sobą, nie ma opcji, nie skumasz.
Na początku trafiło nasz szczęście - po dojechaniu na miejsce lokalnym busem z lotniska, okazuje się, że domek, w którym wynajęliśmy pokój, jest cały dla nas, nikt się nie wprowadzi także za mega niewielką kasę mamy cały domek dla siebie - to się nie zdarza często, ale się zdarzyło. Punkcik dla nas! Z balkonu widok na ocean...jesteśmy na Karaibach!

,

Mieszkamy w Oistins, sennej wiosce rybackiej na południu wyspy. Senna wioska zamienia się w Las Vegas w piątki - to trzeba zobaczyć i uczestniczyć w tym ulicznym szaleństwie. Oistins Fish Fry to cotygodniowa impreza, na którą walą tłumy z całego kraju..daleko nie mają... ale jednak. Co sie wtedy robi? Imprezujesz open air, słuchasz muzyki, jesz i pijesz. Ot co - miodzio!
Więcej o tym w moim filmiku na górze :)

, ,

Zachód słońca pod domkiem w Oistins już pierwszego wieczora urywa nam tyłki

,

Jak zwiedzać wyspę - najlepiej samochodem. tak, jest niewielka, wszędzie można dojechać autobusem miejskim za 1 USD, ale to oczywiście zajmie dużo więcej czasu. Jazda samochodem to niezły hardcore - obowiązuje ruch lewostronny, drogi są wąskie jak psie budy, asfalt dziurawy, oznakowanie przydatne tylko tym, co na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ale otoczenie wynagradza wszystko

, ,

A oto gotowy przepis na przepyszny poncz rumowy (jak już tu jesteś, musisz to wiedzieć)



Natura - jak widać, niekoniecznie trzeba się ustawiać, żeby cokolwiek sfotografować, bo całość otoczenia dosłownie wlewa się w kadr. Przepych kolorów i światła zmusza do uruchomienia spustu migawki i boom:

,

Woda: od kilku lat Karaiby są nawiedzane przez sargassum - gronorosty. Niestety zaatakowana plaża nie jest zdatna do przyjęcia pluskających się w niej ciał, trzeba czekać, aż służby porządkowe oczyszczą piach z kołderki pokrywającej go flory. Woda oczyści się sama, ale plaża zgnije zachęcając muszki do ochoczego rozmnażania się..

Brązowa woda w Bottom Bay:



Ale po oczyszczeniu - hulaj dusza w krysztale, piekła nie ma!!



Co trzeba koniecznie: zwiedzić muzeum Concorde, gdzie można wejść do środka tej ptaszyny, usiąść na skórach, poczuć jak to było kiedyś, kiedy z Londynu do Nowego Jorku leciało się 3h. Dla fanów - konieczność.

, ,

Co jeszcze? Oczywiście popływać z wszędobylskimi żółwiami. Najlepiej wykupić sobie całodniowy rejs po pobliskich wybrzeżach ze snorklowaniem włącznie. Podwodne atrakcje w filmiku powyżej.

, ,

Atrakcji jest całe mnóstwo, nie da się nudzić. Przechadzając się plażą dochodzisz do domu Rihanny, której plażę zaatakowało sargossum:



Na koniec jeszcze radosne Yop Chagi w powietrze na wiwat i wracamy planować kolejną podróż - tym razem jest to podróż zwana rodzicielstwem :) ....



Powrót w czapie B747 - Virgin Atlantic, nic dodać nic ująć.
Thank you, good night!

Dodaj Komentarz